środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 1.

 Rozdział pierwszy pragnę zadedykować wspaniałej Linie.

*Alice's pov*

„Buzzzzzzzzzzzzz.”
Mój budzik dzwoni. Wyłączam go. Wstaję i siadam na wezgłowiu łóżka, żeby jeszcze raz rzucić okiem na mój pokój. Jest teraz zabałaganiony. Wszędzie stoją pudła i torby. Dzisiejszy dzień jest moim ostatnim dniem tutaj. W końcu opuszczam to miejsce. Nie mogę dłużej tego znieść. Widzę swoich rodziców w każdym zakątku tego domu. Nie potrafię wyrzucić z mojej głowy złych czasów.
Idę do łazienki i siadam na szafce. Myję zęby, a później wskakuję pod prysznic. Zaczynam się myć i wtedy decyduję, że umyję włosy. I tak są już mokre. Kiedy kończę, zakręcam wodę i wychodzę na mój łazienkowy dywanik. Wycieram ciało. Wybieram mały ręcznik i owijam go wokół moich długich, brązowych włosów. Większość wody może wsiąknąć, kiedy się ubieram.
Wkładam ubrania przed lustrem i włączam prostownicę. Czekając, aż się nagrzeje wybieram z torby kosmetyczkę. Nakładam trochę podkładu, rysuję kreski czarnym eyelinerem i maluję rzęsy tuszem, żeby trochę je wydłużyć. Brązowe oczy potrzebują takich rzeczy. Jeśli wiecie o co mi chodzi. Po pomalowaniu ust szminką, sprawdzam czy prostownica jest wystarczająco gorąca. Jest. Spryskuję włosy odżywką i robię przedziałek. Zanim jestem pewna, że już skończyłam, spryskuję się perfumami.
Pakuję ostatnie rzeczy, których używałam tego ranka i zaczynam znosić pudła oarz bagaże na dolne piętro, żeby było mi łatwiej, kiedy przyjedzie taksówka.
Puk... Puk... Puk...
- Kochanie, jestem – słyszę moją ciocię Anne, krzyczącą z dołu.
- Wejdź – okrzykuję.
Ostatni raz patrzę na swój pokój, przypominając sobie wszystkie dobre wspomnienia. Łapię małą, drewnianą, beżową szkatułkę baleriny, którą dała mi mama, kiedy byłam dzieckiem.
- Idę na górę – krzyczy ciocia.
- Skończyłam, już schodzę na dół – odpowiadam.
Zanim zdążam otworzyć drzwi, słyszę pukanie. Otwieram i widzę, stojącą w progu ciocię.
Ciocia Anne jest młodszą siostrą mojej mamy, moją najlepszą przyjaciółką i najlepszym doktorem na świecie. Odkąd moja mama umarła, co zdarzyło się dwa lata temu, była ze mną cały czas. Próbowała wziąć mnie pod swoje skrzydła, kiedy mój ojciec ponownie się żenił. Chciała zabrać mnie od złej macochy, ale nie udało jej się to, a ja nie mogłam zostawić mojego taty. Od kiedy on też nie żyje, nie mam nikogo innego prócz cioci.
- Wyglądasz pięknie, kochanie – mówi.
- Dziękuję – uśmiecham się do niej szeroko.
- Możemy? - pyta, kiedy łapie mnie za rękę.
- Chodźmy – odpowiadam i zabieram swój portfel oraz paszport.
Schodzimy na dół i wychodzimy z domu.
Zamykam drzwi, robię krok w tył, by popatrzeć na dom, na miasto. Zauważam swoją przyjaciółkę Hannah. Biegnę w jej stronę i przytulam mocno. Kiedy się odsuwam, patrzę jej prosto w oczy.
- Kocham cię. Proszę, obiecaj, że nigdy mnie nie zapomnisz i będziesz do mnie pisać, dobrze? - mówię.
- Oczywiście. Wiem i kocham cię mocniej. Nie martw się, będę cię odwiedzać – odpowiada, uśmiechając się szeroko.
- Będę za tobą bardzo tęsknić. Dbaj o siebie – mówię, kiedy wsiadam do taksówki.
Macham jej zza okna, do momentu, w którym znika mi z oczu, bo skręcamy w ulicę, która zawiezie nas na lotnisko. Zapomniałam Wam powiedzieć? Wyprowadzam się do słonecznej Australii. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Zawsze kochałam Australię. Kiedyś odwiedzałam tam ciocię Anne, ale minęło pięć lat od mojej ostatniej wizyty. Jestem ciekawa, jak wygląda teraz.


NOTKA OD AUTORKI:
To jest mały początek. Co o nim sądzicie? To jest mój pierwszy raz, kiedy piszę fanfiction i staram się robić to jak najlepiej. Wiem, że jest to trochę nudne, ale to dlatego, bo to dopiero początek.
Proszę, nie zapomnijcie o komentarzach, potrzebuję Waszej opinii.

NOTKA OD TŁUMACZKI:
Planowałam dodać ten rozdział dopiero w sobotę, ale musiałam sobie poprawić humor przed jutrzejszą szkołą. Jestem przerażona, so...:)
Poza tym - jak podoba Wam się początek?
Tak jak Lina, proszę Was o komentarze. Później dam jej znać czy Wam się podobało. Myślę, że będzie to dla niej miłe, więc... do dzieła, moi mili!:)
Gdybyście mieli ochotę przeczytać one shota o Ashtonie to zapraszam tutaj <KLIK>.
Następny rozdział będzie w sobotę 11 stycznia.

4 komentarze :

  1. Spokojnie się na razie zaczzyna, ale mam nadzieję, że dalej bd bardziej ciekawie :)

    TruskawkaaxD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest dobrze :) bardzo mi sie podoba xx

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc tak. Czemu tak krótko?:)
    Nie wiem dlaczego ale tylko ta jedna myśl wwierca mi się teraz tylko w mózg. Zaczęło się spokojnie i to nawet bardzo. Nie jestem zawiedzona ale zdecydowanie czekam na ciąg dalszy :)
    Brawo dla tłumacza :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. trochę nudne .. mam ndzieję, że się rozkręci :D

    OdpowiedzUsuń