wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 10.

- Ten dom jest przepiękny - mówię, kiedy wracamy z łazienki.
- Dzięki. - odpowiada Michael.
- Jest twój?
- Tak. Właściwie to nasz. Mój, Luke'a i Caluma.
- Co z Ashtonem? - pytam ciekawa.
- Nie, on ma swój własny - odpowiada i podaje mi szklankę z drinkiem.
Alkohol przepływa wzdłuż mojego gardła i relaksuje mnie. Po drugiej szklance wypitej w ciągu godziny, kreacja Michaela wydaje się być marą. Wymachuję głową na wszystkie strony na parkiecie w ogródku. Ludzie poruszają się i ocierają o siebie w rytm dudniącej muzyki. Ciągnę za sobą Michaela, zapraszając go do tańca. Mój ciepły dotyk opuszcza jego rękę, kiedy chłopak do mnie podchodzi. Gdyby nie te trzy drinki, które wcześniej pochłonęłam, nigdy bym tego nie zrobiła. Obracam się i widzę, że stoi dokładnie naprzeciwko i patrzy na mnie. Niepewnie poruszam ciałem, nie do końca wiedząc, co właściwie wyprawiam. Moje myśli są pogmatwane, ale uznaję, że to najlepsza droga do rozluźnienia się. Poruszam się jakkolwiek. Kołyszę biodrami w rytm ciężkich basów, czując ich uderzenia w klatce piersiowej. Alkohol płynący we krwi pomaga mi się poruszać, a moje ręce suną po ciele.
Pod wpływem męskich spojrzeń, które spoczywają na moich kołyszących się biodrach, odzyskuję świadomość. Wyrzucam głowę w tył, a moje włosy kaskadą opadają na ramiona. Kiedy się obracam, moje spojrzenie pada na Ashtona. Wydaje się, jakby jego oczy stawały się ciemniejsze, kiedy podąża w moją stronę. Jego ruchy stają się odrobinę energiczniejsze. Trąca ludzi ramionami, żeby utorować sobie do mnie drogę.
Kilka kobiecych spojrzeń zawiesza się na nim, ale on skupia się wyłącznie na mnie.
Staję, kiedy chłopak do mnie podchodzi.
-Co ty robisz? - szepcze mi do ucha rozdrażnionym głosem, podczas gdy jego oczy stają się niemożliwie ciemne. Jestem przerażona do tego stopnia, że nawet nie jestem w stanie odpowiedzieć.
Chwyta moją rękę. Szybko odchodzimy od parkietu , gdzie utrzymuje się atmosfera spoconych ciał.
- Ash! - krzyczy Michael.
Ashton nie reaguje, za to ja obracam się i widzę zmartwione spojrzenie Michaela. Jedyne co mogę zrobić to rzucenie 'Przepraszam.' w jego stronę.
Podczas gdy idziemy między roztańczonym tłumem, krzyczę na kogoś, kto łapie mnie w talii. To zdecydowanie nie jest moja noc. Spoglądam na totalnie zalanego gościa, ale jego uśmiech pełen drwiny szybko spełza z jego twarzy. Pilnie staram się znaleźć Ashtona w ogromnym tłumie, ale nigdzie go nie widzę.
- Odsuń się - Ashton pojawia się znikąd.
Irwin agresywnie popycha kolesia, ale Michael szybko reaguje. Napiera swoimi rękoma na klatkę piersiową Ashtona, próbując go uspokoić.
- Odpuść - mówi.
Irwin obraca się, podchodzi do mnie, łapie mój nadgarstek i ciągnie mnie na zewnątrz. Szybko opuszczamy dom.
- Ashton, to boli - płaczę z bólu.
Chłopak spogląda na mnie, luzując uścisk.
- Wsiadaj do wozu - mówi stanowczo. - I nie narzekaj.
Kiwam głową, kiedy otwiera przede mną drzwi od strony pasażera. Zapinam pas bezpieczeństwa i przyglądam się, jak Ashton obiega samochód do drzwi kierowcy.
Wskakuje do auta, odpala silnik i jedziemy do domu. Zawieszam wzrok na chłopaku. Jego szczęka jest zaciśnięta.
- Ashton - mamroczę.
Nie odpowiada i wsadza do uszu słuchawki, żeby uniknąć rozmowy.
- Przepraszam, okej? Nic nie zrobiłam! - krzyczę.
- Proszę, nie ignoruj mnie - mamroczę, ocierając łzy.
Chłopak naciska mocniej pedał gazu, a tym samym osiąga najwyższą prędkość. Okna są otwarte, wiatr podwiewa nasze włosy. Uważaj na siebie, Alice. - słowa mojej mamy odbijają się echem w moich uszach.

*flashback*

- Dziecinko, zwolnij. Jedziesz za szybko. To już dawno przestało być zabawne! - moja mama krzyczy z na całe gardło, a rękoma mocno trzyma się siedzenia.
- Mamo, jest okej. Wyluzuj - wciskam gaz do dechy. Migoczące światła z pobliskich budynków zamazują się.

*end of flashback*

*Ashton's pov*

Jestem bliski obłąkania, w związku z tym wszystkim, co wyczyniała Alice dzisiejszej nocy. Widok jej tańczącej  ze wszystkimi, wciąż jest świeży w mojej pamięci. Powinna robić to dla mnie. Tylko dla mnie.
- Zwolnij! - krzyczy dziewczyna. Po jej policzkach spływają łzy, które ściera dłonią.
- Wszystko w porządku? - pytam zaciekawiony, ostrożnie unosząc jej podbródek.
- Po prostu zwolnij, proszę - powtarza. Wygląda na bardzo wystraszoną. Prędkość musi być jedną z rzeczy, której się boi. Szybko zwalniam, prawie że całkowicie stając. Jedziemy teraz o połowę wolniej.
Alcie patrzy za okno, pocierając ręce, a jej głowa powoli opada na ramię. Myślę, że sen to sprawka alkoholu w jej krwi. Kiedy zerkam na prawo, nie mogę nic poradzić na to, że nie mogę oderwać od niej wzroku. Jest taka piękna. Dostrzegam to we wszystkim.
Po piętnastu minutach dojeżdżamy na miejsce. Wyłączam silnik i idę do drzwi od strony pasażera. Nie chcę jej budzić, wygląda zbyt spokojnie. Wynoszę dziewczynę z auta i kieruję się w stronę domu. Nogą powoli zamykam drzwi, tak, żeby nie narobić zbyt dużo hałasu. Pokonuję schody i wchodzę do swojej sypialni.
Łagodnie kładę Alice na łóżku. Składam pocałunek na jej czole, chcąc zaraz potem opuścić pomieszczenie, ale dziewczyna łapie mnie za nadgarstek.
- Zostań ze mną - cicho mruczy.
Kiwam głową i kładę się obok Alice. Nakrywam nas kocem na czas, w którym nagrzewa się kaloryfer. Zaspana dziewczyna wtula głowę w moją szyję. Otulam jej małe ciało ramionami, tym samym przyciągając ją bliżej siebie. Jej brązowe włosy są wszędzie, a zaspana twarz jest najpiękniejszą, jaką kiedykolwiek widziałem. Alice jest aniołem. Przesuwam palcem po linii jej perfekcyjnie różowych ustach. Dziewczyna odszukuje moje spojrzenie. Jej brązowe oczy lśnią w blasku księżyca.
- Bardzo przepraszam - mamrocze anielskim głosem.

*Alice's pov*

- Shh... Wiem. Śpij dalej - uśmiecha się i lekko ujmuje mój policzek. Jego wzrok przeskakuje z moich oczu na usta. Uśmiecha się, jakby jasnym było, co chce zrobić. Przygryza swoją wargę, wpatrując się w moje, a ja uświadamiam sobie jak bardzo jest idealny. Jest najprzystojniejszym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek dane mi było spotkać. Chłopak nachyla się, w wyniku czego nasze usta dzielą centymetry. Czuję jego ciężki oddech.
- Jesteś moja - szepcze spięty, zanim dociska swoje usta do moich.
Nie zastanawiając się dwa razy, złączam nasze usta. Kiedy swoją wargą, przyozdobioną w kolczyk, pociera o moją, wzdłuż kręgosłupa przechodzą mi ciarki. Łapię chłopaka za szyję, próbując przyciągnąć jego głowę bliżej, by móc pogłębić pocałunek. Usta Ashtona są delikatne. Przebiegam dłonią po rozczochranych loczkach chłopaka i lekko za nie pociągam. Chłopak przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze, tym samym prosząc o pozwolenie na pogłębienie pocałunku. W tym samym czasie jego ręce wślizgują się pod moją koszulkę i zatrzymują przy biustonoszu. Podźwiga moje plecy bez trudu i odpina stanik, podczas gdy obwija mnie nogami.
Łapię z trudem powietrze. Próbuję kontrolować oddech, a tym samym powstrzymuję Ashtona przez zdjęciem biustonosza. Chłopak oblizuje wargi.
- Proszę... - błaga, bardzo powoli przysuwając twarz to zagłębienia  mojej szyi i zaczyna ją całować. To jest bardzo natarczywe, ale i jednocześnie delikatne. To jakby próbował kontrolować samego siebie.
- Nie Ashton, proszę - mówię i siadam na wezgłowiu łóżka, by zapiąć biustonosz. Chłopak mruga oczami przez bijące po oczach światło księżyca i łapie mnie za nadgarstek.
- Zostań - owija swoją rękę wokół mojej talii, a tym samym zsuwa mnie na siebie. Wzdycham, kiedy przyciąga mnie bliżej. Chowam twarz w jego ciepłej szyi i wyczuwam bicie jego serca. Chłopak przebiega placami po moich włosach. Jesteśmy tak blisko siebie. Czuję się bezpiecznie, jak nigdy wcześniej. Skupiam się na odczuwaniu powoli unoszącej się i opadającej klatki piersiowej Ashtona. Przyglądam się niebu za oknem, a tym samym liczę uderzenia serca chłopaka, aż w końcu zasypiam z jego ręką otuloną wokół mnie.


NOTKA OD TŁUMACZKI:
Cześć, moje Hot Potatoes (nie pytajcie xD)!
Za Wami rozdział 10., przed Wami przerwa świąteczna. Przed niektórymi później testy gimnazjalne, a przed niektórymi matura. A co przed pozostałymi osobami? WOLNOŚĆ. Dziękujemy trzecioklasiści! Ale również życzę wszystkim, który podchodzą do jakichkolwiek egzaminów w najbliższym czasie jak najlepszych wyników! Trzymam za Was wszystkich kciuki, bejbsy.
Korzystając z okazji, chcę Wam już teraz pożyczyć wesołych świąt.:)
Smacznego jajka, bogatego Zajączka, długich spacerów, przepięknej pogody, rodzinnej atmosfery i przede wszystkim dużo wolnego czasu, żeby Wasze mózgi odpoczęły przed kolejną umysłową pracą (i przed następnym rozdziałem, hihi xDDD).
Będzie, będzie zabawa! Będzie się działo!
A działo to armata, więc BĘDZIE SIĘ ARMACIŁO!
Do następnego:D

Ps
Pochwalę się Wam, że ostatnio na projekcie z przyrody - geografii umieściłam kochanego Asha!
A na zastępstwie z panem od informatyki zmieniłam tapcię na pc. Wiecie, żeby było ładniej xD

Dobra, powiedziałam co miałam powiedzieć, a teraz czas posiedzieć trochę nad dramatem Wyspiańskiego, angielskim i WOSem, bo wiecie, jutro czeka mnie prawie 9 godzin w szkole. UMRĘ.:((

7 komentarzy :

  1. Cudowny rozdział! x Warto jest czekać na takie coś haha Chyba pierwsze opowiadanie,w którym dziewczyna nie ulega,zastanawiam się dlaczego, czy jest jakiś powód? :)
    Piękny i pasjonujacy rozdział :)
    @revendella

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne;) Chyba najlepszy rozdział, na razie najlepszy:)))
    I o dodaje druga BooYeah!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ale chyba troszkę krótki ;/// ale i tak super ^^. Życzę Ci też bogatego Zająca i innych tych rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Bardzo mi sie podoba :) Chyba to najlepszy rozdział ;) Haha , fajną tapete zmieniłaś , ja zmieniłam na Cake'a :D No nic. Pozdrawiam. I wesołego jajka. Mokrego lanego poniedziałku. Kocham :* / @luv_my_heri

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne :')
    Taka słodka scena na koniec.
    Rozdział jest znakomity :D
    Chcę więcej takich scenek xD

    OdpowiedzUsuń